You are currently viewing Polska naukowczyni światową rewolucjonistką w energetyce

Loading

Chciała stworzyć świetlny miecz rycerzy Jedi, a zmieniła światowy rynek fotowoltaiki. Olga Malinkiewicz i jej firma Saule Technologies otworzyła we Wrocławiu pierwszą pokazową fabrykę produkującą perowskity. A to dopiero początek. Wszystko wskazuje na to, że jej innowacyjna technologia podbije świat.

Czarne i ciężkie ekrany montowane na dachach budynków jako jedyne alternatywne rozwiązanie dla węgla? To już nieaktualne. Choć w Polsce wciąż zachwycamy się panelami słonecznymi, klaszczemy, gdy samorządy dofinansują system fotowoltaiki, albo robimy biznes, wynajmując przestrzeń, na ogół pole lub łąkę, pod farmę ekranów produkującą energię ze słońca.

Tymczasem to właśnie w Polsce zrodził się nowatorski pomysł na miarę rewolucji energetycznej, którym zachwycił się już cały świat. Lada moment czeka nas przełom, który być może rozwiąże większość światowych problemów z energią, a odkrywczyni nowej technologii zapewni Nagrodę Nobla. Dzięki polskiej naukowczyni, fizyczce Oldze Malinkiewicz, pozyskanie energii będzie tanie, łatwe, ekologiczne i powszechnie dostępne.

Zacznijmy jednak od początku. Olga Malinkiewicz studiowała fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Do wyboru kierunku skłoniła ją ciekawość świata. Myślała, że będzie uczyć się o czarnych dziurach, podróżach w czasie, teleportach i świetlnych mieczach, ale niestety – sucha teoria ostudziła jej zapał. Aż do wyjazdu do Hiszpanii w ramach programu Erasmus. W Barcelonie miała być tylko rok, a została na siedem lat. Jej umysł i serce skradło światło – uczyła się i badała wszystko, co go dotyczy. Do dziś nie mieści się jej w głowie, jak światło może ciąć stal. Albo jak można zakodować w świetle szyfr, sto razy trudniejszy do złamania niż inne. Zdecydowała się pisać doktorat z OLED-ów i pewnie by go skończyła, gdyby nie… perowskity. To dla nich porzuciła tamten doktorat i padła w wir pracy oraz eksperymentów.

O co w tym właściwie chodzi? Perowskity to nic innego jak minerały posiadające krystaliczną strukturę. Dobrze absorbują promienie słoneczne i przewodzą prąd. Są znane nauce od lat 30. XIX wieku, kiedy w górach Ural odkrył je rosyjski naukowiec Lew Perowski. Oprócz tego, że zostały odkryte, przez całe dekady niewiele znaczyły dla nauki. Aż do dnia, gdy Malinkiewicz postanowiła, że uczyni z nich innowacyjną metodę pozyskiwania energii. A dokładniej: opracuje metodę wytwarzania perowskitów, która zrewolucjonizuje podejście do energii słonecznej. Gdy zaczynała pracę, nikt się nie spodziewał, że jej wynalazek będzie tym, czym był telefon komórkowy wobec aparatu stacjonarnego albo dioda led wobec szklanej żarówki.

Jak to działa? Tradycyjne panele fotowoltaiczne pochłaniają energię słoneczną, wykorzystując krzem. Malinkiewicz posłużyła się tym samym mechanizmem, ale przy wykorzystaniu kryształu. Wcześniej wszystkie eksperymenty z perowskitem były wykonywane na szkle, a do produkcji potrzebny był specjalny piec i temperatura około 500 stopni C. Na Uniwersytecie w Walencji, gdzie Malinkiewicz pracowała wraz z grupą naukowców, nie mieli nawet takiego sprzętu. Jednak ona się uparła – zamiast kruchego i twardego szkła wykorzystała elastyczne podłoże i zrezygnowała z wysokiej temperatury. Eksperyment zadziałał tak dobrze, że wszystkim opadły szczęki ze zdumienia. Ostatecznie panele nowej generacji mogą przyjmować dowolny kształt. Można nawet zwinąć je w rurkę! Są lekkie i mają grubość jednej dziesiątej ludzkiego włosa.

Jeśli ty też interesujesz się nowoczesną technologią i masz pomysł, jak wykorzystać potencjał aktywności zawodowej kobiet na rynku pracy zgłoś swój pomysł do inkubatora Innowacji Społecznych TransferHUB na https://transferhub.pl/zglos-pomysl/. Pomożemy ci go zrealizować, a najlepsze dostaną 38 000 zł na ich przetestowanie. Na zgłoszenia czekamy do 6 grudnia 2021 roku. Zapraszamy!

Co to oznacza w praktyce? Że potencjał wykorzystania perowskitów jest niemal nieskończony! Można zrobić z nich nie tylko elewację budynku czy karoserię samochodową, która będzie całkowicie napędzać pojazd, ale też żagiel, namiot, plandeki do TIR-ów. Na dodatek mogą generować energię ze sztucznego światła i są wydajne nawet wtedy, gdy promienie słoneczne nie padają pod optymalnym kątem, a więc koniec z montażem jedynie na dachach.

Na początku września w Lublinie stanął pierwszy budynek firmy Aliplast, którego elewację pokrywają lamele, czyli łamacze światła z elementami ogniw perowskitowych. Wkrótce w Dubaju perowskitami zostanie pokryta drewniana elewacja. Możemy sobie wyobrazić wielki rozwój elektromobilności – w miastach staną wiaty do ładowania elektrycznych rowerów, hulajnóg, a nawet elektrycznych samochodów! Możliwości zastosowania wybiegają poza dziedzinę przemysłu motoryzacyjnego i budowlanego.

Już teraz żubry z Białowieskiego Parku Narodowego noszą obroże GPS pokryte perowskitami. To pomysł Malinkiewicz i Fundacji WWF Polska. W ten sposób wyeliminowano konieczność używania baterii, a to ułatwiło obserwację wolnego stada. Nie ma żadnych przeszkód, żebyśmy i my także nosili na sobie mobilne, błyskawiczne ładowarki do telefonów lub komputerów, na przykład drukowane na plecakach, koszulkach czy paskach!

Kolejną przełomową zaletą perowskitów jest to, że jest to superekologiczna technologia. W procesie produkcji nie powstają żadne odpady, a ślad węglowy jest dziesięć razy mniejszy niż przy produkcji paneli krzemowych, które właściwie są nieunicestwialne i za kilka lat ich składowanie będzie poważnym problemem. Te wymyślone przez Malinkiewicz są łatwe w utylizacji – wystarczy spalić je w piecu z filtrem. Największe ryzyko, jak tłumaczy naukowczyni, wiąże się z tym, jak trwałe okaże się to rozwiązanie. Żywotność w dużej mierze zależy od powłoki i podłoża, na którym zastosowane są perowskity.

Malinkiewicz zapowiada, że to dopiero początek wielkiej przygody. Nie spoczywa na laurach, prowadzi kolejne eksperymenty. Kilka miesięcy temu we Wrocławiu powstała pierwsza fabryka firmy Saule Technologies, czyli spółki, której Malinkiewicz jest prezeską.

A pomyśleć, że zaczynali jako start-up! W 2015 roku otrzymali spory zastrzyk pieniężny, głównie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Do tego szybko udało się pozyskać prywatnych inwestorów, między innymi z Japonii. Polska fabryka jest jednak tylko kroplą w morzu, bo może produkować rocznie 40 tys. m kw. energotwórczego materiału. Potrzeby są znacznie większe, należy spodziewać się powstania na całym świecie fabryk, które będą produkowały miliony metrów tego materiału. Kolejni biznesmeni ze świata już zapowiadają powstanie takich inwestycji. Choć na rynku są pierwsi, konkurencja nie śpi. Nad nową technologią pracuje cały świat, łącznie z gigantycznymi koncernami.

Malinkiewicz w rozmowach z dziennikarzami uspokaja – dla wszystkich starczy miejsca, a oddech konkurencji tylko pomoże i pobudzi zespół do kreatywnego działania. Jednak już dziś można przypuszczać, że to ona będzie kojarzona z innowacyjną fotowoltaiką, tak jak Steve Jobs jest kojarzony ze smartfonem.

Malinkiewicz i jej ekipa naukowców wierzą, że aby zmieniać świat na lepsze, trzeba mierzyć wysoko i puścić wolno wodze wyobraźni. Dlatego stworzyła instytut naukowo-badawczy, gdzie planuje dać naukowym freekom przestrzeń na próby realizacji najbardziej niewyobrażalnych projektów.

Brzmi nieprawdopodobnie? Do niedawna równie nieprawdopodobnym było pomyśleć, że będziemy rozmawiać przez telefon w każdym miejscu na ziemi! Malinkiewicz ma z tyłu głowy jeszcze jedno wyzwanie. Już na studiach zadawała wykładowcom pytanie: dlaczego jeszcze nie stworzyliśmy świetlnych mieczy, takich, jakimi walczyli Rycerze Jedi, obrońcy pokoju w Republice Galaktycznej? Teraz już to wiemy – wprawdzie naukowcy już umieją ukierunkować światło, a więc mogliby wysunąć świetlny strumień, jednak nie potrafią ograniczyć go do określonej długości. Malinkiewicz nie ma jednak wątpliwości – i to da się zrobić. Tajemnice światła wciąż są do odkrycia.

Agata Jankowska
Redaktorka prowadząca portal Ekonomiaspoleczna.pl. Dziennikarka specjalizująca się w tekstach o tematyce społecznej. Wieloletnia autorka tygodnika Wprost, wcześniej związana z Przekrojem, publikowała również w Wysokich Obcasach oraz Elle.

Artykuł powstał na podstawie wywiadów prasowych i internetowych, między innymi zamieszczonych w magazynie „Forbes Woman”.